Najwyższa półka ulicznego rapu napędzana ziołem, furią i G-funkiem.
19
Za brzmieniem płyty The Chronic stoi wybuchowa mieszanka zioła, furii i G-funku, podgatunku hip-hopu z Zachodniego Wybrzeża stworzonego przez Dr. Dre w procesie odświeżania najbardziej rozbujanych i innowacyjnych brzmień jego młodości. Prawdziwym sekretem powodzenia tego przedsięwzięcia było jednak zaproszenie do współpracy ochoczej paczki wybitnie utalentowanych, acz wciąż w dużej mierze anonimowych MC z młodziutkim Snoop Doggiem na czele. Poza nieziemskimi skillami łączyło ich wszystkich coś jeszcze — nieposkromiona żądza zaistnienia w branży.
„Atmosfera w studiu była napięta. W jednym kącie siedziały ziomki z Bloodsów, w drugim z Cripsów. Ale to tylko zwiększało naszą kreatywność”.
Nazwany na cześć popularnego w latach 90. szczepu marihuany album wypełniły zaciekłe potyczki na rymy („Deeez Nuuuts”, „Stranded on Death Row”), barwne opisy codzienności młodych ulicznych cwaniaków („Let Me Ride”, „Nuthin’ But a ‘G’ Thang”) i nieco rozważań na temat solidarności czarnej społeczności czy czyhających na dzielni zagrożeń („Lil’ Ghetto Boy”, „A N***a Witta Gun”). Nie zabrakło też oczywiście porządnej dawki mizoginii, na przykład w kawałku „Bitches Ain’t Shit”. The Chronic reprezentował wszystko to, co uczyniło z wytwórni Death Row legendę — był źródłem rapu z najwyższej półki i wylęgarnią największych rymujących talentów w historii gatunku.