Nieugięcie brutalny i z założenia szokujący album, który nawet po latach wciąż oburza, cieszy i oświeca.
70
Krążek Straight Outta Compton z lokalnego fenomenu, jakim był skład N.W.A, uczynił publiczne zagrożenie na skalę krajową. To dzięki prostym, ale idealnie zbalansowanym produkcjom Dr. Dre, niepowtarzalnemu flow i zalążkom czarnego radykalizmu Ice Cube’a, gorzkiemu nihilizmowi Eazy’ego-E oraz pokerowej twarzy MC Rena hip-hopowy światek przeniósł uwagę parę tysięcy kilometrów na zachód od miejsca, gdzie do tej pory ją skupiał.
„Jako N.W.A odmieniliśmy nie tylko muzykę, ale całą popkulturę. To dzięki nam artyści w końcu mogli być sobą”.
Buzujący adrenaliną utwór tytułowy, bezceremonialny atak z „Fuck tha Police” i wyjące syreny rozpoczynające „Gangsta Gangsta” bez dwóch zdań zapewniają Straight Outta Compton otwarcie, które można uznać za jedno z najlepszych w historii muzyki. Ten nieugięcie brutalny i z założenia szokujący album rozchodził się najpierw na pchlich targach na zaniedbanych przedmieściach Los Angeles, by następnie rozprzestrzenić się niczym biblijna plaga, dobitnie pokazując, że hip-hop jest szokującą, radosną i światłą potęgą, której dłużej nie wolno ignorować. A jeśli chcesz to robić, licz się z konsekwencjami.